Relacja ze spotkania genealogów w Toruniu 13 października 2007 roku Drukuj
Autor: Izabela Drozd   

W sobotę 13 października 2007 roku z inicjatywy Pani Beaty Papińskiej odbyło się w Toruniu spotkanie genealogów z Bydgoszczy, Torunia i Włocławka.
Z Torunia byli państwo: Anna i Jerzy Gabor, Anita Hyra, Ewa Szczodruch, Jan Kontek, Bartosz Wajda. Bydgoszcz reprezentowali: Radosław Koterski, Marek Jabłoński.
Z Włocławka przyjechała „drużyna" miłośników genealogii, działającego Koła przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku: Bożena Ciupalska, Izabela Drozd, Kinga Gronet, Irena Kaczmarek i Józef Święcicki. Każdy z uczestników spotkania dzielił się swoimi doświadczeniami przy pracach związanych z budową drzewa genealogicznego. Pani Ania Gabor opowiadała jak z mężem „budują" swoje drzewka rodzinne, jak przekazują je jako prezenty członkom rodziny i że zawsze ostatni obdarowany ma bardziej dopracowany prezent niż pierwszy. Czasami wywołuje to małe żale między obdarowanymi. Państwo Gabor przygotowują się w przyszłym roku do zjazdu rodu Gaborów - ród udokumentowany do 1775 roku, linia pana Jerzego liczy około 600 osób. Pani Ewa Szczodruch zajmująca się też etymologią nazwisk, podzieliła się z nami swoimi wrażeniami z ostatniego spotkania w Warszawie z Małgorzatą Nowaczyk, autorką dwóch fantastycznych książek „Poszukiwanie przodków", „Genealogia dla każdego" oraz najnowszej książki - popularnego poradnika dotyczącego chorób dziedzicznych - „Rodzinne Drzewo Zdrowia". Bożena Ciupalska przekazała nam, że ma 1700 osób, umieszczonych na 60 drzewkach i dzięki genealogii poznała kuzyna prapradziadka z którym może teraz wymieniać się zebranymi danymi. Najmłodszym uczestnikiem spotkania była pani Anita Hyra. Przyniosła ze sobą „drzewko" - zdjęcie z 25 lecia - 1932 roku ślubu seniora rodu Teodora Przybyszewskiego. Na zdjęciu tym była Babcia Anity maleńka Terenia, to Ona spowodowała, że wnuczka zainteresowała się genealogią. Cieszy fakt, że nie tylko ludzie „nieczynni zawodowo" próbują odkryć i ocalić od zapomnienia historie rodzinne dla siebie i dla swoich potomków. Czas uciekał nieubłaganie, nasza Beata - jednomyślnie nazwana „Szefową" obiecała, że to nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie. A więc genealodzy do zobaczenia.

Zdjęcie 1 Zdjęcie 2
Zdjęcie 3 Zdjęcie 4