Wykład dr Lucyny Żbikowskiej „Z notatnika poety, który wierzył. Rzecz o Zielonym Konstantym.” Drukuj
Uniwersytet - Kronika wydarzeń
Autor: Wiesława Majchrowicz   

7 czerwca słuchacze WUTW, zauroczeni poezją Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, przybyli na wykład Pani dr Lucyny Żbikowskiej „Z notatnika poety, który wierzył. Rzecz o Zielonym Konstantym.” Prelegentka w bardzo ciekawy sposób uzupełniła naszą szkolną wiedzę o tym niezwykłym poecie, często nazywanym Wielkim Czarodziejem. Inny to był poeta niż wszyscy. Był żarliwy, lekki, mądry, kochający, był pełnym człowiekiem i poetą doskonałym. Czarująca kuglarskość poezji Gałczyńskiego to jego największa siła. Autor przywiązuje naprzód naszą uwagę, by później, niespodzianie ukraść nasze serce. I kochamy tego szalonego „sprzedawcę kalejdoskopów, morskich świnek, pajaców”.

Pani Profesor szczególną uwagę poświęciła notatnikowi poety z okresu niewoli. Notatnik ten pisany był w niezwykłych okolicznościach, kiedy poeta nie był pewien jutrzejszego dnia. Z jego lektury wyłania się nieznane oblicze Gałczyńskiego. Uważany za lekkoducha i kpiarza, ukazuje się czytelnikowi jako postać tragiczna, głęboko cierpiąca, biorąca odpowiedzialność za innych współtowarzyszy niedoli. Jednocześnie jest patriotą i człowiekiem odważnym, który mówi zawsze to, co myśli i czuje.

Sam poeta niechętnie wracał wspomnieniami do tego okresu. Mówił do swojej córki: „To nie była pora na pisanie wierszy. I umówmy się, że tego czasu w ogóle nie było. Nie chcę o tym mówić.” Dopiero po latach córka dowiedziała się o losach wojennych ojca od jego współtowarzyszy. Wacław Burzyński zapamiętał Gałczyńskiego jako człowieka bezpośredniego, serdecznego, otwartego, opanowanego i wykształconego. Podobnie wspominają go towarzysze z niewoli niemieckiej ze stalagu w Altengrabow, szczególnie Szkot – Johan Burton.

Obóz, w którym przebywał Gałczyński wyzwolili Amerykanie. Poeta wędrował jeszcze po ciszącej się z odzyskanej wolności Europie i dopiero w 1946 roku wrócił do Polski. Czytelnik wierszy poety zna wiele jego postaci, kolejne wcielenia, które zebrane w całość tworzą ową wciąż żywą legendę. Legendę szarlatana, cygana, błazna i jednocześnie zdecydowanego „wroga cudów”, piewcy dobrze zrobionej roboty, humanisty, w sumie postaci w swej wielowymiarowości tragicznej, bardzo, jak się okazuje samotnej. Profesor Kazimierz Wyka mówił o „zielonym” Konstantym: „Wielu było Konstantych między cesarzami. Jeden jest cesarz pomiędzy poety”.