Na szlaku
Wycieczka na trasie Paryż - Bruksela - Berlin Drukuj

6 kwietnia 2014 roku o godzinie 6:00 wyruszyła wycieczka na trasie Paryż - Bruksela - Berlin.

Uczestnicy wycieczki zobowiązali się do przesyłania bieżących relacji z ich podróży.

Serdecznie zapraszamy do obejrzenia galerii.

Nasz wyjazdy zorganizowało Biuro Turystyczne „Żak” w Toruniu, którego szefową jest pani Izolda Koprowska, za bezpieczną jazdę odpowiedzialni będą pan Mirosław Suduł i Andrzej Gańcza.

Dzień pierwszy

Ponieważ dzisiaj obchodzą urodziny dwie uczestniczki naszej wyprawy Laura i Elżbieta oraz przypadają imieniny Izoldy naszej „pilotki” zatrzymaliśmy się na parkingu aby złożyć im życzenia. Były prezenty, słodycze, szampan i pyszny sernik upieczony prze naszą panią Wandę. Zaskoczenie było duże i tak odbyła się pierwsza grupowa integracja. Przystanek na ciepły posiłek jeszcze po stronie polskiej miał miejsce na trasie w Restauracji PRL-U we wnętrzu której można było podziwiać gramofony, radia, maszyny do pisania właśnie z tego okresu. O godzinie 13 przekroczyliśmy granicę w Świecku, nikt już nie sprawdzał naszych dokumentów, a o godzinie 20:00 dotarliśmy do małego miasteczka - uzdrowiska po stronie niemieckiej Jülich, gdzie udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

Dzień drugi

Po śniadaniu wyjazd do Paryża. I dzisiaj mamy też jubilatkę - składamy Tereni życzenia, a w zamian dostajemy słodkości.
O godzinie 9:30 przekraczamy granicę niemiecko-belgijską, a kilka godzin później - o 12:00 - belgijsko-francuską, spiesząc się na spotkanie z naszym paryskim przewodnikiem panem Piotrem. Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy wizytą na cmentarzu Père-Lachaise - najsławniejszym cmentarzu paryskim, o powierzchni 44 ha, założonym w 1804 roku. Pan Piotr zaprowadził nas na miejsca wiecznego spoczynku Chopina, Heloizy i Abelarda, Eiffla i wielu innych znanych osobistości. Niestety całego cmentarza nie byliśmy w stanie zwiedzić. Następnie nasze kroki skierowane zostały na wzgórze Montmartre. Prawdopodobnie tutaj poniósł męczeńską śmierć pierwszy biskup Paryża święty Dionizy wraz z dwoma swoimi towarzyszami i stąd nazwa wzgórza Męczenników. Na szczycie wzgórza pobudowana jest Bazylika Sacré-Cœur - Bazylika Najświętszego Serca, zwana też białą bazyliką. Do bazyliki prowadzi niezliczona ilość szerokich schodów (chyba pan Piotr podał liczbę, ale nie zapisałam). Już z daleka, kiedy wchodzimy na górę, widzimy dwa konne posągi. Po lewej stronie jest postać króla Ludwika IX Świętego a po prawej Joanny d’Arc. Wnętrze kościoła jest przepiękne, bogate w mozaikowe i dekoracyjne malarstwo. W północnej wieży kościelnej znajduje się najcięższy dzwon w Paryżu, 19-tonowy, a jego serce waży 500 kg. Stojąc na szczycie wzgórza, podziwialiśmy przepiękną panoramę Paryża, rozpoznając przy pomocy pana Piotra charakterystyczne budowle tego miasta.
Spod bazyliki ruszyliśmy na Plac du Tertre, mijając kawiarnie, sklepiki, stragany, malujących artystów, czy oferujących już wykonane prace. To historyczna dzielnica Paryża, centrum cyganerii artystycznej, tętniące cały czas życiem. Na chwilę, żeby zrobić zdjęcia, zatrzymujemy się przy domu, w którym od 1962 do 1987 roku mieszkała wspaniała piosenkarka Dalida. Chwilę stajemy przy kamienicy Le Bateau-Lavoir, pod numerem 13, gdzie wielu słynnych artystów wynajmowało pokoje. To tutaj w latach 1904 – 1909 mieszkał Pablo Picasso, malując jedno ze swoich najsławniejszych dzieł „Panny z Awinionu”. Zaliczamy też plac Pigalle - niestety kasztany dopiero przepięknie kwitną - i plac Blanche, gdzie znajduje się słynny kabaret Moulin Rouge, założony w 1889 roku. Od pana Piotra dowiadujemy się, że pracujące czerwone skrzydła wiatraka nad wejściem do teatru świadczą o tym, że właśnie odbywa się przedstawienie.
Po obiadokolacji mieliśmy wspaniałą ucztę duchową - godzinny rejs po Sekwanie. Rozpoczęliśmy go, gdy Paryż oświetlało jeszcze dzienne światło, a wracaliśmy zauroczeni nocnymi światłami miasta i przepięknie oświetloną wieżą Eiffla.
Kto nie pojechał, niech żałuje.

Dzień trzeci

Dzisiejszy dzień przekonał nas o wielkości i dostojeństwie Paryża. Faktycznie, to miasto jest sercem Europy. Dziś też mieliśmy jubilatkę, składamy życzenia urodzinowe Irenie i ruszamy w drogę. Niestety ani urodzin ani imienin do końca naszej przygody nikt już nie będzie obchodził, wielka szkoda.
Dzień rozpoczęliśmy od wizyty w perfumerii, gdzie mogliśmy poznać historię produkcji perfum, a każdy uczestnik mógł nie tylko powąchać najnowsze wyroby zakładu, ale również dokonać zakupów.
Idąc ulicami Paryża i z zachwytem oglądając najdroższe sklepy jubilerskie, doszliśmy do gmachu Opery Garnier - Palais Garnier. Nasz przewodnik przekazał nam sporo informacji na temat tego przepięknego budynku, dowiedzieliśmy się, że otwarcie opery miało miejsce w 1875 roku i gmach przeznaczony jest na 2200 osób. W 1896 roku na publiczność spadł wielki żyrandol, zabijając jedną osobę. Obecnie odbywają się tu tylko przedstawienia baletowe. Mijając Operę, z daleka po prawej stronie widzieliśmy gmach słynnej Olimpii, gdzie występowały między innymi takie sławy jak: Édith Piaf, Dalida, Charles Aznavour, czy polscy wokaliści: Helena Majdaniec, Anna German, Violetta Villas, Ewa Demarczyk, Irena Jarocka.
Dalej dotarliśmy na Plac Vendome - plac wytyczony w 1702 roku jako pomnik chwały armii Ludwika XIV. Pośrodku placu wznosi się ogromna kolumna, licząca około 44 metry, na szczycie której umieszczona jest postać Napoleona, wzorowana na kolumnie Trajana.
Znajduje się tu hotel Ritz, który przypomina nam historię księżnej Diany. Po drugiej stronie placu, w kamienicy pod nr 12, widzimy tablicę, upamiętniającą miejsce śmierci Fryderyka Chopina w 1849 roku. Tu też w jednej z kamienic w swoim apartamencie przez 35 lat mieszkała Coco Chanel. Sklepy, funkcjonujące tutaj, są bardzo ekskluzywne i chyba bardzo drogie, np. sklep Diora.
I tak dotarliśmy do ogrodów Tuileries - największego publicznego parku w Paryżu. Ogrody zostały stworzone przez Katarzynę Medycejską w 1564 roku. Jest tu wiele ogromnych rzeźb, fontann, przepięknie przyciętych drzew, baseny, dwa muzea. Z informacji, uzyskanych od pana Piotra, wiemy, że w muzeach tych znajdują się słynne obrazy Claude Moneta. Ogrody odwiedzane są nie tylko przez turystów, ale również przez setki paryżan, przechadzających się po alejkach lub odpoczywających na licznych ławkach i krzesełkach.
I tak doszliśmy do Placu Zgody - Placu de la Concorde. Plac zbudowany został w latach 1755 – 1775, a na jego środku znajdował się pomnik Ludwika XV. W czasie rewolucji francuskiej pomnik został usunięty, a na jego miejscu postawiono gilotynę. Jednak stałe miejsce gilotyna znalazła przy wejściu do Ogrodów Tuilerie, gdzie został ścięty między innymi Ludwik XVI i królowa Maria Antonina. Obecnie w centralnej części placu znajduje się egipski obelisk, mający przeszło 3000 lat i pochodzący ze świątyni w Luksorze, warzący około 230 ton i mierzący 23 metry wysokości. Na placu znajdują się również dwie fontanny z brązu - jedna to Fontanna Rzek, a druga to Fontanna Mórz.
Muszę przyznać, że nasz przewodnik pan Piotr to wspaniały człowiek, mówiący dobrze po polsku, historyk sztuki z ogromnym zasobem wiedzy, którą w bardzo przystępnej formie potrafi nam przekazywać. Ponieważ wszyscy mamy słuchawki w uchu i nie musimy biegać za panem Piotrem, żeby go dobrze słyszeć, ja mogę spokojnie prowadzić notatki, będąc nawet dalej od pana Piotra.
Spod Obelisku ruszyliśmy autokarem Polami Elizejskimi pod Łuk Tryumfalny, podziwiając mijane dzielnice Paryża i słuchając relacji przewodnika. Po zapoznaniu się z historią Łuku Triumfalnego wszyscy z ochotą „wdrapaliśmy” się na taras widokowy, z którego najlepiej widać gwieździsty układ ulic Paryża i domy, na dachach których rosną piękne zielone ogrody. Żeby dokładniej poznać klimat Pól Elizejskich i wmieszać się tłum Paryża, postanowiliśmy iść na mały spacerek właśnie Polami Elizejskimi i wypić kawę w jednej z licznych kawiarni.
Znowu mały odpoczynek w autokarze i docieramy do Placu Trokadero. Jest to wzgórze, znajdujące się na prawym brzegu Sekwany. Stoi tu pomnik marszałka Ferdynanda Focha, Pałac Chaillot, w którym mieści się kilka muzeów, ale chyba największą atrakcją jest jeden z najpiękniejszych widoków Paryża z wieżą Eiffla w tle. Ponieważ nie udało się zdobyć biletów na wjazd na wieżę (już w styczniu były wyprzedane), zaprowadzeni pod wieżę Eiffla z wielkim podziwem przyglądaliśmy się tej „damie Paryża”. Żeby zobaczyć wielkość budowli, musieliśmy wysoko zadzierać głowy, wysłuchując jednocześnie informacji, przekazywanych nam przez przewodnika.
Historia stolicy Francji, nierozłącznie związana z dziejami Napoleona, zaprowadziła nas do Les Invalides - kompleksu budynków, wybudowanych przez Ludwika XIV. Od początku istnienia służy jako szpital i pensjonat dla inwalidów wojennych. W jego skład wchodzi również Pałac Inwalidów oraz Kościół Inwalidów. W Pałacu Inwalidów znajduje się Muzeum Armii, Muzeum Orderu Wyzwolenia i Muzeum Map i Makiet. My zwiedziliśmy tylko wspaniałe Muzeum Wojska. Oglądaliśmy tam broń i sztandary, zdobyte przez wojska francuskie podczas licznych wojen. Jednak najważniejszym obiektem jest grobowiec Napoleona - sarkofag złożony z 4 drewnianych i 2 metalowych trumien, włożonych jedna w drugą. Znajduje się on pod kopułą Kościoła Inwalidów.
Uwieńczeniem dzisiejszego dnia był wjazd na najwyższy budynek w mieście - wieżę Montparnasse. Wieża ma 59 kondygnacji i na ostatniej znajduje się taras widokowy, z którego roztacza się piękna panorama Paryża. I tak zakończył się nam trzeci dzień w Paryżu.

Dzień czwarty

Jest 9 kwietnia, skończył się trzeci dzień naszego pobytu w Paryżu. Razem z pilotką panią Izoldą postaramy się zdać relacje z całego naszego dnia. Pobudka była o 6:00, a tak marzy się nam jeszcze z godzinkę pospać. Niestety wyjazd z hotelu o 7:45. Dzisiejszy plan dotyczący zwiedzania Paryża był bardzo napięty, chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, bo czy jeszcze się tu spotkamy? A więc zapraszamy na nasz spacer.
Zaczęliśmy od ogrodów Luksemburskich, które powstały w 1630 roku na życzenie drugiej żony Henryka IV – Marii Medycejskiej. W północnej części parku wznosi się Pałac Luksemburski, gdzie obecnie ma swoją siedzibę senat. Ogród luksemburski jest miejscem rekreacji i wypoczynku na lewym brzegu Sekwany. Znajdują się tu korty tenisowe, teatr marionetek, estrada koncertowa, sadzawka przy której mieści się kawiarnia. Tu też możemy podziwiać przepiękną Fontannę Medyceuszy oraz pomnik Fryderyka Chopina. Naszym następnym obiektem do zwiedzania był Pantheon. To budowla znajdująca się w łacińskiej dzielnicy Paryża, wzniesiona w XVIII wieku jako kościół pod wezwaniem św. Genowefy – patronki Paryża. Jest darem Ludwika XV za przywrócenie mu zdrowia. Budynek ten powstał na miejscu starochrześcijańskiej świątyni z VI wieku a jego przebudowa trwała 30 lat. Nad wejściem pod trójkątnym frontonem wypełnionym rzeźbami znajduje się napis „Wielkim ludziom wdzięczna ojczyzna” W kryptach pod budynkiem znajduje się przeszło 67 grobowców. Są to grobowce Woltera, Jana Jakuba Rousseau, Victora Hugo, Emila Zoli, Piotra Curie, Marii Skłodowskiej–Curie, twórcy pisma dla niewidomych Louisa Braillea. Wszystkie grobowce są z białego kamienia. Mimo prób przywrócenia funkcji religijnej Pantheonowi, ostatecznie budowla zachowała świecki charakter.
Od pana Piotra dowiedzieliśmy się, że w 1851 roku pod kopułą Pantheonu Leon Foucault zainstalował wahadło, którego mechanizm udowodnił, że Ziemia obraca się wokół własnej osi. Obecnie oryginalne wahadło znajduje się w Muzeum Sztuki i Rzemiosła Artystycznego a na jego miejsce zainstalowana jest wierna kopia.
Ruszyliśmy w dalszą drogę, jak wspomniałam dzisiejsza nasza wędrówka odbywała się w łacińskiej dzielnicy Paryża - dzielnicy uniwersyteckiej. Idąc do Kościoła św. Szczepana, przechodziliśmy koło gmachu Wydziały Prawa. Kościół św. Szczepana ze Wzgórza, budowany był od XIII do XVII wieku i uważany jest za jeden z największych kościołów w Paryżu. Jest on poświęcony patronce Paryża św. Genowefie i tutaj znajdują się jej szczątki i relikwie. Poza tym są tu też nagrobki Błażeja Pascala – znakomitego fizyka, filozofa, Jeana Baptiste’a Racine’a – jednego z największych siedemnastowiecznych dramaturgów i Jean – Paula Marata - dziennikarza i polityka z czasów rewolucji francuskiej. We wnętrzu kościoła możemy zobaczyć: przepiękne lektorium (jest to przegroda oddzielająca przestrzenie dla duchownych i świeckich), położone nad środkową nawą, po bokach którego widnieją kunsztownie rzeźbione schody.
Dobrze, że mam słuchawkę w uchu, to umożliwia mi zapisywanie wszystkich informacji jakie pan Piotr przekazuje i robienie zdjęć do naszej uniwersyteckiej kroniki. Po wyjściu ze świątyni ruszyliśmy w dalszą drogę. I tak dotarliśmy do College de France - wyższej szkoły założonej w 1530 roku przez Franciszka I, przed którego wejściem usytuowany jest pomnik jednego z wykładowców w College, lekarza, stworzył on metodę naukową do diagnostyki pacjenta. Wykładowcami byli tu między innymi Polacy – Adam Mickiewicz i Jerzy Grotowski. Z założenia w uczelni tej zdobywana jest wiedza a nie stopnie naukowe. Kilka kroków dalej docieramy do gmachu paryskiej Sorbony, jednego z najstarszych i najbardziej znanych uniwersytetów, założonego w 1257 roku przez Roberta de Sorbon, kapelana i spowiednika króla Ludwika IX. Początkowo było to tylko niewielkie kolegium teologiczne, które z czasem stało się największym centrum naukowym Europy. Po drugiej stronie ulicy na której jest gmach uczelni w małym ogródku odpoczywając na ławeczkach, słuchaliśmy informacji przekazywanych przez pana Piotra na temat uczelni. Siły zostały zregenerowane, mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Po drugiej stronie naszego miejsca odpoczynku znajdowało się Musee de Cluny - Narodowe Muzeum Wieków Średnich, przepiękny pałacyk, będący początkowo rezydencja opatów z klasztoru Cluny. W 1833 roku budynek został przekazany na placówkę muzealną, która do dnia dzisiejszego jest największą na świecie placówką poświęconą sztuce średniowiecza. Niestety z powodu braku czasu, nie zwiedzamy muzeum w środku. Słuchając pana Piotra doszliśmy do kościoła św. Seweryna. W kościele znajdują się: dzwon z 1412 roku oraz przepiękne witraże. Jest tu również 7 witraży przedstawiających 7 sakramentów, niestety żeby je rozszyfrować koniecznie trzeba przeczytać zamieszczone tabliczki - znać francuski, albo mieć takiego przewodnika jak pan Piotr. Na chwile zadumy i modlitwę zatrzymaliśmy się przed obrazem autorstwa Walentego Wańkowicza będącym kopią obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Obraz wisi tu od 1841 roku. Kościół św. Seweryna był jednym z ulubionych kościołów polskiej emigracji w XIX wieku. Po wyjściu z Kościoła mieliśmy czas wolny. Ruszyłyśmy więc, w poszukiwania kartek, znaczków i skrzynki na listy, ale najważniejszą sprawę stanowiło wypicie kawy w łacińskiej dzielnicy Paryża i zjedzenie na ulicy pysznego naleśnika z dodatkami, robionego na naszych oczach. I tak mogłyśmy poczuć się troszkę jak prawdziwe mieszkanki tej dzielnicy. Siły zostały zregenerowane więc można było ruszyć w dalszą drogę. Dotarliśmy do placu i bulwaru św. Michała. Plac jest sercem życia paryskich studentów, tłumy ludzi, sporo sklepików, kafejek. Na narożu jednego z budynków znajduje się ogromniasta fontanna, pan Piotr mówi, że ma około 26 metrów jest to wspaniała rzeźba przedstawiająca obrońcę Francji - św. Michała zabijającego diabła powyginanym mieczem. Słuchając pana Piotra kierujemy się na wyspę Citi. Jest to największa naturalna wyspa na Sekwanie stanowiąca kolebkę Paryża. To tutaj w III wieku przed Chrystusem przybyły plemiona Paryzjan, od których pochodzi późniejsza nazwa miasta – Paryż. Z obydwoma brzegami Sekwany połączona jest ona siedmioma mostami, ósmy most łączy ją z wyspą św. Ludwika - która jest również wyspą naturalną. Najciekawsze zabytki na wyspie, to pałac - przepiękna gotycka budowla, którą zamieszkiwało pierwszych 12 królów z dynastii Kapetyngów oraz katedra Notre Dame. Lata świetności pałacu przypadały na okres panowania Ludwika IX i Filipa IV. W tym czasie pałac został rozbudowany: powstała kaplica Saint Chapelle, która miała służyć do przechowywania korony cierniowej i innych relikwii, zakupionych przez król od cesarza Konstantynopolu. oraz Wielka Sala – jedna z największych na owe czasy jadalni w Europie. Pod koniec XIV wieku siedziba królewska przeniesiona została do Luwru a pałac przekształcono na więzienie - Conciergerie. O obiekcie tym głośno było podczas Rewolucji Francuskiej., zapadło tu wiele wyroków śmierci. W Conciergerie przebywała Maria Antonina, przed udaniem się na szafot. Cela królowej jest zrekonstruowana i wypełniona przedmiotami, które służyły jej do ostatniej chwili życia. W Wielkiej Sali w okresie Rewolucji miał siedzibę Trybunał Rewolucyjny w pozostałej części budynku przetrzymywano skazańców. W 1941 roku w Conciergerie powstało muzeum, obecnie budynek podzielony jest na dwie części, jedna część udostępniona jest do zwiedzania – w Kaplicy Saint Chapelle możemy podziwiać jedną z największych na świecie kolekcji XIII wiecznych witraży, w drugiej części mieszczą się organy wymiaru sprawiedliwości. Na rogu Pałacu Sprawiedliwości jest kwadratowa Wieża Zegarowa, wzniesiona w 1350 roku. Na wieży tej w 1585 roku z inicjatywy Henryka III Walezego – pierwszego elekcyjnego króla Polski, zawieszony został przepiękny zegar ozdobiony herbami Francji, Polski i Litwy. Jest to pierwszy miejski zegar w Paryżu. W drodze do Katedry wąskimi uliczkami przechodzimy obok bazaru kwiatowego – widok wspaniały, kolorowo, uroku dodaje też wspaniała pogoda. I tak dotarliśmy do skweru na którym stoi pomnik Karola Wielkiego i jego dwóch rycerzy Rolanda i Oliviera. Na środku placu pan Piotr pokazuje nam na ziemi gwiazdę z brązu zwaną Point Zero – miejsce, od którego we Francji liczone są odległości wszystkich miejscowości od Paryża. Ale to miejsce ma jeszcze magiczną moc, (tak mówił pan Piotr) - jeżeli trzy razy obrócisz się wokół swojej osi, stojąc na tej gwieździe, na pewno wrócisz do Paryża. Mimo sporej ilości ludzi, prawie każdy z nas taki „taniec” wykonał. Dziedziniec na którym znajduje się Katedra od 2006 roku nosi imię Jana Pawła II. Kamień węgielny pod budowę katedry Notre Dame położył król Ludwik VII w 1163 roku. Jej budowa trwała 180 lat. Imponująca budowla, z zadartymi głowami podziwialiśmy wyniosłe, płasko zakończone wieże, a między nimi centralnie położoną XIX wieczną iglicę, wielką rozetę nad głównym wejściem, trójczęściowy portal nad każdą bramą oraz rzygacze i ozdobne chimery – maszkarony. We wnętrzu panuje półmrok, w nawach nasz wzrok przyciągają przepiękne XIII wieczne witraże. W katedrze znajduje się 16 tonowy dzwon z mosiądzu, którym dzwonił Quasimodo z powieści Victora Hugo „Dzwonnik z Notre Dame”. Brzegiem Sekwany a następnie przez most, obwieszony pozamykanymi kłódkami, dotarliśmy do drugiej naturalnej wyspy Paryża, wyspy św. Ludwika. Jest to miejsce spokoju, wolne od zgiełku, przeważa tu zabudowa XVII wieczna, podobno mieszkania są tu dość drogie. Znajduje się tu budynek Societe Historique et Litteraire Polonaise, a w nim ma swoją siedzibę: Biblioteka Polska, założona przez Ursyna Niemcewicza w 1853 roku. W tym samym budynku mieści się nieduże muzeum Adama Mickiewicza z jedynym oryginalnym rękopisem Pana Tadeusza, muzeum Fryderyka Chopina z fortepianem kompozytora. Nieco dalej pod nr 36 jest dom w którym mieszkała Maria Skłodowska – Curie. We wschodniej części wyspy ma swoją siedzibę najwspanialsza rezydencja XVII – wiecznego Paryża – Hotel Lambert, który w XIX wieku pełnił rolę centrum emigracyjnego Polaków.
Jak już wspomniałam, Paryż posiada też sztuczną wyspę jest to wyspa Łabędzia, która powstała w XIX wieku w celu ochrony portu. Jest ona niezabudowana, są tu tylko drzewa, łabędzie i kopia Statuy Wolności, ufundowanej przez mieszkańców Ameryki, posiadających korzenie francuskie. Jest to dowód wdzięczności i uczczenie pamięci rewolucji francuskiej.
Wrażeń moc, nawet zmęczenia nie czuliśmy, a to nie był jeszcze koniec naszego zwiedzania. Doszliśmy do Hotelu de Sens zbudowanego między 1475 – 1507 rokiem, który pierwotnie był własnością arcybiskupów Sens i jednym z trzech pierwszych średniowiecznych rezydencji prywatnych. Obecnie mieści się tu Art. Library Forney (biblioteka dla historyków). Ruszyliśmy dalej, doszliśmy do murów Filipa Augusta powstałych między 1190 a 1215 rokiem, opasały one prawy brzeg Sekwany oraz pola na lewym brzegu rzeki. Mijając maleńkie sklepiki antykwariuszy, wąskie uliczki dotarliśmy do kościoła jezuickiego św. Pawła i Ludwika, mieszczącego się we wschodniej części Le Maras – jest to stara dzielnica Paryża. Kościół ten powstał w XVI wieku dzięki hojności Ludwika XIII, który przekazał ziemie pod jego budowę, ale początkowo poświęcony był tylko św. Ludwikowi. W 1797 roku rozebrany został kościół poświęcony św. Pawłowi – położony w pobliżu kościoła św. Ludwika i tak dwie parafie połączono, nadając im nazwę Saint Paul – Saint Louis. We wnętrzu kościoła, przy wejściu, znajdują się dwie piękne duże muszle na wodę święconą, które podarował Wiktor Hugo. Następnie przeszliśmy przez dziedziniec pałacu de Sully, który swoja nazwę zawdzięcza księciu Sully, ministrowi finansów i nadzorcy budownictwa za czasów króla Henryka IV. Obecnie w budynku znajdują się urzędy odpowiedzialne za renowacje miasta. I tak małym wejściem po przeciwnej stronie podwórza dotarliśmy do placu des Vosges zwanego też placem królewskim. Mogliśmy spokojnie odpocząć przy fontannach, w promieniach słonecznych nie tylko na ławeczkach ale również na soczystej zielonej trawie. Pośrodku placu znajduje się statua króla Ludwika XIII, dosiadającego konia, troszkę dziwnie wyglądająca, koń pośrodku swojego brzucha ma wielka okrągłą podporę, podobno, żeby się nie złamał. Po drugiej stronie placu pod nr 6 jest dom Wiktora Hugo wielkiego francuskiego pisarza. Od pana Piotra wiemy, że mieszka tu najlepszy kochanek Francji Dominik Strauss-Kahn były dyrektor międzynarodowego funduszu walutowego – znany ze skandalu seksualnego w hotelu. Nasza dzisiejsza wyprawa zakończyła się na placu Bastylii. W 1370 – 1789 roku stał tu obronny zamek, który w XVII wieku przebudowany został na więzienie – Bastylię. Zdobycie i zburzenie Bastylii 14 lipca 1789 roku było początkiem rewolucji francuskie. Obecnie na placu znajduje się potężna Kolumna Lipcowa, zbudowana z przetopionych armat Napoleona, ustawiona na pamiątkę ofiar rewolucji lipcowej 1830 roku. Na placu czekał na nas autokar, którym dotarliśmy na obiadokolacje. Ale nasz dzień jeszcze się nie skończył. Przed nami odpoczynek w przepięknych ogrodach otaczajacych Luwr, podziwianie piramidy, zbudowanej ze szkła refleksujnego i ustawionej na stalowej konstrukcji, prowadzącej w dół do holu wejściowego i części handlowej muzeum. Następnie podzieleni na dwie grupy ruszyliśmy do tego najbardziej rozpoznawalnego muzeum na świecie, które zostało założone w 1793 roku. Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od oglądania murów z czasów Filipa Augusta a następnie przeszliśmy do sal, w których zebrane były dzieła sztuki starożytnej np. posąg Wenus z Milo, dekoracje ze świątyni Zeusa w Olimpii. Ponieważ pan Piotr jest historykiem sztuki razem z nim podziwialiśmy malarstwo i rysunki najwybitniejszych malarzy ze wszystkich szkól europejskich. Oczywiście każdy chciał zobaczyć symbol Luwru Mona Lise - obraz Leonarda da Vinci, były też osoby, którym udało się zrobić z tą tajemniczą kobietą zdjęcia.
Niestety nie udało się nam wszystkich sal zobaczyć, podobno i całego dnia jest mało, z tego wniosek, że do Luwru musimy jeszcze raz przyjechać. To był ostatni dzień z panem Piotrem, wielka szkoda, ale dziękując mu za przekazaną wiedzę, obiecaliśmy, że będąc w Paryżu zadzwonimy do niego a więc do zobaczenia.

Dzień piąty

Znowu było ranne wstawanie, ale tym razem musieliśmy pozabierać wszystkie nasze rzeczy, niestety opuściliśmy Paryża, przed nami była Bruksela. O godzinie 9:30 przekroczyliśmy granicę francusko – belgijską i o 12:00 dotarliśmy na plac przed budynkiem Europarlamentu. Tu czekał już na nas Europoseł pan Janusz Zemke i jego dwóch asystentów - pani Ola i pan Marek. Razem z nami informacji o obiektach przed którymi staliśmy słuchała też grupa z Bydgoszczy. Opiekunem naszej grupy została pani Ola. Po wejściu do budynku stanęliśmy do grupowego zdjęcia przy flagach państw należących do Unii Europejskiej, zostały też przekazane podziękowania dla pana Europosła. za zaproszenie nas do Brukseli. Przywieźliśmy album o Włocławku, z podpisami uczestników wyprawy a z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy jajko wielkanocne, przygotowane przez słuchaczkę naszego uniwersytetu panią Dankę Urbańska oraz jej córkę Magdaleną Piasecką. Następnie udaliśmy się na galerę w sali posiedzeń parlamentu, żeby posłuchać ciekawostek na temat pracy posłów. Mieliśmy szczęście, ponieważ dziesięć dni temu sala została oddana po remoncie do użytku. Nasz pobyt w Europarlamencie zakończyliśmy obiadem zjedzonym w towarzystwie pana Janusza Zemle i Jego sekretarzy. Resztę naszego czasu wypełnił spacer po Brukseli razem z naszym nowym przewodnikiem panią Reną. Nasz spacer zaczęliśmy od „Parku Pięćdziesięciolecia” - został on wybudowany z okazji obchodów niepodległości Belgii przez króla Leopolda II. Przestrzeń ogromna, pełna zieleni i szumiących fontann. Tu ma swoją siedzibę Królewskie Muzeum Armii, Królewskie Muzeum Sztuki Użytkowej i starych samochodów - Autoworld. My zwiedziliśmy tylko Muzeum Armii w którym jest wystawa broni od czasów średniowiecza po dzisiejsze. Jest broń, używana przez Napoleona, broń rosyjska, czołgi oraz sztandary, które brały udział w różnych bitwach. Bardzo dużo eksponatów. Byliśmy również w olbrzymim hangarze, gdzie stały lub były zawieszone pod sufitem unikatowe samoloty, nawet z I wojny światowej. Oczywiście widzieliśmy też dwupłatowiec, którym pilot przeleciał pod Łukiem Triumfalnym i Wieżą Effla. Po wyjściu z muzeum jeszcze chwilkę zatrzymaliśmy się przy Łuku Triumfalnym, który powstał tak jak park z okazji niepodległości Belgii. Dalsza nasza trasa biegła na wzgórze Treurebnerg, do przepięknego gotyckiego kościoła św. Michała i św. Guduli. W chwili wchodzenia do Katedry włączyły się organy dzwonkowe, umieszczone na lewej ścianie kościoła i składające się z 45 dzwonków. Tak wykonywana muzyka to karylion. Podziwialiśmy też przepiękne XVI wieczne witraże i ambonę z 1699 roku przedstawiającą wygnanie Adama i Ewy z raju. W Katedrze przebiega też linia południka.
To nie koniec poznawania Brukseli. W drodze do Sikającej Dziewczynki - Janeczki, przeszliśmy pod szklanym pasażem handlowym, gdzie mają swoje siedziby liczne restauracji, kawiarenki, i sklepy. Nasz wzrok przykuwały okna wystawowe z sławnymi czekoladami belgijskimi, czy przepięknymi koronkami. W mijanych ulicznych restauracjach, na stołach podziwialiśmy jedzone mule i inne owoce morza czy różne gatunki serów. I tak urokliwymi brukselskimi uliczkami dotarliśmy na starówkę, zaliczaną do najpiękniejszych w Europie. Sercem starówki jest Wielki Plac, pięciokątny rynek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Głowy mieliśmy cały czas zadarte do góry, bo przecież nie sposób było inaczej podziwiać fasady ratusza, ażurowe wieże lub cechowe budynki. Tutaj w jednej z kamieniczek Victor Hugo napisał „Nędzników”. Nasza przewodniczka mówiła, że po zapadnięciu zmroku, kiedy wszystko jest podświetlone, wrażenie jest jeszcze większe. Szkoda też, że nie trafiliśmy na Targi Kwiatowe jakie odbywają się tu od 1971 roku co dwa lata, podobno to wielka „uczta” dla naszych oczu. Przed nami została jeszcze figurka z 1619 roku – to Siusiający chłopie Julianek. Niestety był nagi, a podobno ma około 700 różnych ubranek, zakładanych przy różnych świętach. W drodze do hotelu, słuchając naszej przewodniczki podziwialiśmy z okien autokaru: Pałac Królewski – używany do państwowych uroczystości, Pałac Sprawiedliwości i jeden z pierwszych publicznych parków. Zatrzymaliśmy się jeszcze na terenie dawnej wystawy EXPO z 1958 roku, aby podziwiać ogromny model kryształu żelaza, powiększony 150 miliardów razy, zwany Atomium. Jest to konstrukcja 9 stalowych kul o średnicy 18 metrów połączonych ze sobą „ramionami” jest ich 20, a każdy ma długość 40 metrów. Ponieważ model jest bardzo blisko naszego hotelu warto było zobaczyć go podświetlonego nocą. I tak zakończył się dzień następny.

Dzień szósty

Te czynności weszły już nam w krew - ranne wstanie, śniadanie, spakowanie, sprawdzenie czy wszystko zostało zabrane, zaniesienie do autokaru i w drogę. Dzisiejszy dzień był odpoczynkiem - jechaliśmy do Berlina. Bruksela żegnała nas deszczem, a nam się udało - przez cały czas naszej wyprawy była przepiękna pogoda. Wieczorem, po kolacji - ponieważ była to nasza „zielona noc” - przekazaliśmy podziękowanie na ręce pani Izoldy za profesjonalne przygotowanie wyprawy i wręczając świąteczne jajko życzyliśmy zdrowych i spokojnych Świat Wielkanocnych dla całej załogi.

Dzień siódmy

Czynności, które dziś od rana wykonywaliśmy, były takie same jak każdego dnia rano, z tą tylko różnicą, że tę noc będziemy spali już we własnych łóżkach. Z naszą nową przewodniczką, panią Ewą zaczęliśmy spacer po Berlinie od podejścia pod budynek zwany potocznie Reichstagiem. Budynek powstał w latach 1884–1894. Do 1918 roku obradował tu parlament II Rzeszy Niemieckiej, a w latach 1919–1933 odbywały się w nim posiedzenia parlamentu Republiki Weimarskiej. Po pożarze w 1933 roku i uszkodzeniach wojennych został odbudowany. Od 1994 roku jest miejscem obrad Zgromadzenia Narodowego, które odbywa się co pięć lat w celu wyboru prezydenta Niemiec.
Ciekawostką budynku jest szklano - stalowa kopuła ważąca 1200 ton, stanowiąca sklepienie dla sali parlamentu. Poruszając się po spiralnej rampie można obserwować otoczenie gmachu i jeżeli odbywa się posiedzenie parlamentu pracujących poniżej członków Bundestagu. Idąc dalej, przeszliśmy obok budynków Federalnego Urzędu Kanclerskiego, w jednym z tych budynków ma swoje biura kanclerz Angela Merkel. Nasza dalsza trasa prowadziła bulwarami wzdłuż rzeki Sprewy do miejsca, w którym w 20 rocznicę obalenia Muru Berlińskiego odbyła się doniosła uroczystość. To tutaj były prezydent Polski Lech Wałęsa miał zaszczyt popchnięcia pierwszej kostki z ułożonego tu wielkiego domina. Kostka ta poświęcona była Solidarności, a domino symbolizowało upadek Muru Berlińskiego. Następną kostkę przewrócił przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Obecnie w tym miejscy znajduje się fragment muru z umieszczoną na nim tablicą z napisem „Dla upamiętnienia walki „Solidarności” o wolność i demokrację oraz wkładu Polski w ponowne zjednoczenie Niemiec i polityczną jedność Europy”. I tak maszerując ulicami Berlina doszliśmy do placu na którym znajduje się Brama Brandenburska, najbardziej rozpoznawalny zabytek Berlina i miejsce spotkań zarówno mieszkańców jak i przybywających tu turystów. Tu też odbywają się najważniejsze uroczystości państwowe, imprezy, koncerty. Jest ona jedyną z 18 bram wchodzących w skład dawnych murów miejsko - akcyzowych, która przetrwała do naszych czasów. Pobudowana w latach 1788–1791 na zlecenie Fryderyka Wilhelma II, składa się z 12 kolumn tworzących pięć potężnych bram – przejść. Na górze widnieje rzeźba, czterokonnego rydwanu, prowadzonego przez rzymską boginię zwycięstwa – Wiktorię. Budowla była wzorowana na bramie znajdującej się na Akropolu. Za bramą czekał na nas autokar, mogliśmy więc zregenerować siły na dalszy spacer. Następnym obiektem do którego dotarliśmy był Mur Berliński - system umocnień i zapór wybudowany w 1961 roku przez władze NRD, oddzielający Berlin Wschodni od Berlina Zachodniego. Ucieczki lub nawet chęć przedostania się na drugą stronę muru wielokrotnie kończyły się śmiercią. Podobno w podjętych próbach przekroczenia muru zginęło przeszło 80 osób. Obalenie muru trwało od listopada 1989 roku i zakończyło się w październiku 1990 roku. Zachowane fragmenty muru stanowią pamiątkę historyczną.
Wracając do autokaru robiliśmy zdjęcie napisu na jezdni Berlin – Mur 1961–1981, tak zaznaczane są miejsca w których stał mur berliński. Mogliśmy też z okien autokaru zrobić zdjęcie posterunku wojskowego i przejścia granicznego, między wschodnią a zachodnią częścią Berlina. Do tej pory stoi tu budka kontrolna, worki z piaskiem i żołnierze w mundurach amerykańskich z flagami USA - stanowi to atrakcję turystyczną, za odpowiednią opłatą można zrobić zdjęcie. Nasza dalsza trasa biegnie ulicami Berlina w stronę Wyspy Muzeów.
Doszliśmy więc do placu zwanego „Gendarmenmarkt”, założonego w 1688 roku. Obecna nazwa tego placu pojawiła się już w latach 1736–1782, stacjonował tu regiment wojskowy i funkcjonowały na nim posterunki oraz stajnie. My mogliśmy podziwiać wspaniały zespół budynków składający się z Katedry Niemieckiej, Katedry Francuskiej oraz Domu Koncertowego. Dom Koncertowy (Konzerthaus Berlin) został pobudowany w 1821 roku na gruzach Teatru Narodowego, który spłonął w 1817 roku aż po fundamenty, zniszczony podczas II wojny światowej został ponownie odbudowany i otwarty w 1984 roku. Dziś ma tu swoją siedzibę Berlińska Orkiestra Symfoniczna. Po obu stronach budynku znajdują się bliźniacze budowle: Katedra Francuska, pobudowana w latach 1701–1705 przez protestanckich Hugonotów zamieszkujących Berlin. Odrestaurowana w 1977 roku, dziś mieści się tutaj platforma widokowa, restauracja oraz muzeum poświęcone Hugenotom., Katedra Niemiecka, powstała w latach 1701–1708. otwarta po wojnie dopiero w 1996 roku obecnie mieści się tu muzeum historii Niemiec. W obydwu katedrach w 1785 roku dobudowane zostały wieże. Na placu mają też swoją siedzibę liczne kawiarenki i hotele. I tak dotarliśmy do kościoła św. Jadwigi. Jest to kościół katolicki zbudowany w drugiej połowie XVIII wieku z inicjatywy Fryderyka II Wielkiego. W 1773 roku został poświęcony przez biskupa warmińskiego Ignacego Krasickiego. Całkowicie zniszczony w 1943 roku odbudowany został dopiero w latach 1952–1963. Obok kościoła św. Jadwigi znajduje się Uniwersytet Humboldta, założony w 1810 roku przez pruskiego ministra edukacji Wilhelma von Humboldta, jest to najstarszy uniwersytet berliński. Idąc dalej przez plac zatrzymaliśmy się przy umieszczonej w chodniku płycie. Składa się ona z dwóch części i przypomina kartki książki. Nasza przewodniczka pani Ewa przetłumaczyła nam słowa tu zapisane. Na jednym ramieniu tablicy widnieje proroczy cytat poety Heinricha Heinego z 1820 roku – „tam, gdzie palą książki niebawem także ludzi palić będą.” Obok tablicy pod powierzchnią placu znajduje się przykryte grubym szkłem pomieszczenie z pustymi regałami na książki. Pomieszczenie to nie jest dostępne dla zwiedzających, można je oglądać jedynie poprzez właśnie tą grubą szybę. Miejsce to upamiętnia dzień 10 maja 1933 roku. Tego dnia studenci ubrani w hitlerowskie mundury rozpalili ogromne ognisko, rzucając w ogień całe naręcza książek. Prawdopodobnie w ten sposób zostało zniszczonych przeszło 25 tysięcy pozycji. Mijaliśmy też najstarszy budynek w alei Unter den Linden, gmach Muzeum Historycznego, w gmachu tym w 2007 roku została podpisana Deklaracja Berlińska, będąca aktem prawnym Unii Europejskiej. Podziwiając potężny pomnik konny Fryderyka II Wielkiego (to za jego panowania Prusy były najpotężniejszym państwem europejski), doszliśmy do Neue Wache – Nowej Wartowni, budynku poświęconego ofiarom wojny. Pomysłodawcą utworzenia tego obiektu był kanclerz Helmut Kohl. Muzeum to duża sala, w której panuje półmrok, a w centralnym jej miejscu znajduje się piękna rzeźba, przedstawiająca matkę oplatającą ramionami umierającego syna. I tak po dojściu na bulwary nad rzeką Sprawą, gdzie na rozłożonych straganach mogliśmy podziwiać różne wyroby rękodzieła artystycznego, doszliśmy na plac na którym góruje przepiękna monumentalna Katedra Ewangelicka – Berliner Dom. Została on zbudowana w latach 1894–1905. w stylu włoskiego renesansu na miejscu mniejszej barokowej katedry. Uszkodzona w czasie II wojny, oddana wiernym w 1993 roku, ma 1500 miejsc i jest jedną z największych w Berlinie. W niej odbywają się nabożeństwa z okazji świąt państwowych. W podziemiach Katedry znajduje się krypta grobowa, a w niej pochowanych jest przeszło 90 członków dynastii Hohenzollernów. Został nam jeszcze jeden punkt naszego programu, sądzę, że mogę nazwać to miejsce „perełką” naszego pobytu w Berlinie. Razem z panią Ewa udaliśmy się do Muzeum Pergamońskiego. Muzeum znajduje się na Wyspie Muzeów - leżącej na rzece Sprawie w centrum Berlina i wchodzi w skład kompleksu muzealnego obejmującego Muzeum im. Bodego, Nowe Muzeum, Starą Galerię Narodową oraz Stare Muzeum. W 1999 roku Wyspa Muzeów wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Muzeum Pergamońskie to obiekt w którym znajdują się skarby kultury antycznej. Starożytne miasto Pergamon, było stolicą państwa o tej samej nazwie, położone na wzgórzu otoczonym z dwóch stron dopływami rzeki Kaikos. Aby przybliżyć lokalizację tego helleńskiego miasta powiemy, że leżało ono na zachodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji. W 1869 roku podczas prac drogowych w okolicach miasta Bergami, znajdującego się obok starożytnych ruin, inżynier, archeolog Carl Humannna natrafił na fragmenty ołtarza pergamońskiego i po wykopaniu ich za zgodą sułtana Abdulhamida II w 1903 roku wysłał je do Berlina. Bloki te zainteresowały muzealników i po zgromadzeniu funduszy, rozpoczęto dalsze prace nad wykopaliskami. Muzeum pergamońskie pierwszy raz było otwarte w 1902 roku, a następnie z powodu wad budowlanych zamknięte i ponownie oddane zwiedzającym w 1930 roku.
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy do głównej sali, gdzie znajduje się rekonstrukcja Wielkiego Ołtarza Zeusa z Pergamonu. Powstanie Ołtarza datowane jest na 180–160 rok przed naszą erą, inicjatorem budowy był król Pergamonu – Emenes II, który w ten sposób dziękował Zeusowi i Atenie za zwycięstwo nad Galami. Cała sala jest alabastrowo biała, a jej dostojeństwa dodają schody prowadzące prawie do nieba. Wszyscy usiedliśmy na nich, aby słuchając pani Ewy jednocześnie podziwiać to co w tej sali się znajduje. Ołtarz ma kształt prostokątnej budowli z dwoma wysuniętymi bocznymi skrzydłami, między którymi znajdują się schody o szarości 20 metrów, na których siedzieliśmy. Na ścianach wiszą odnalezione fragmenty wielkiego fryzu. Choć nie wszystkie rzeźby są kompletne to i tak widać w nich wspaniałą dynamikę ruchu, dramatyzm treści i wspaniałą pracę włożoną przez mistrzów tych dzieł sztuki. Troszkę z dziwnym uczuciem maszerowaliśmy tymi schodami „do nieba”. Wiodą one do sali, w której wystawione są: fragmenty małego fryzu, naczynia ceramiczne, a na środku na podłodze umieszczona jest przepiękna mozaika.
Mogliśmy też zobaczyć dwie makiety znajdujące się w sali przy Ołtarzu, jedną przedstawiającą prawdopodobny wygląd całego ołtarza i drugą ukazującą miasto Pergamon z jego wzgórzem na szczycie, budowlami państwowymi i publicznymi oraz znalezione rzeźby. W drodze powrotnej podziwialiśmy jeszcze fasadę świątyni Zeusa z Magnezji, fasadę świątyni Ateny z Pergamonu, przechodziliśmy przez bramę targową z Miletu. Zwiedziliśmy też Muzeum Azji Przedniej w którym znajduje się najsłynniejszy eksponat – monumentalna brama w starożytnym Babilonie - Brama Isztar. Była to północna brama miasta, jedna z ośmiu bram jakie znajdowały się w otaczającym Babilon murze. Otwierała ona drogę procesyjną ciągnącą się aż do świątyni. Brama wyłożona jest glazurą w kolorze niebieskim i granatowym, a na jej tle rozmieszczone są zwierzęta, które symbolizują poszczególne bóstwa: węże, smoki, byki, lwy i one są w kolorach żółtym, białym i czerwonym. Bogini Isztar, to najważniejsze żeńskie bóstwo Mezopotamii. Zatrzymaliśmy się też przed fasadą sali Tronowej z Babilony z VI wieku przed naszą erą, która zaliczana jest do siedmiu cudów świata antycznego. Widok całej tej sali jest niezapomniany, dobrze, że można robić zdjęcia. Warto było tu przyjść. Zapomniałam wspomnieć, o jeszcze jednym charakterystycznym dla Berlina budynku, który przez cały czas naszego spaceru pokazywał się między obiektami. To Wieża Telewizyjna wzniesiona w latach 1965–1969, ma 368 metrów wysokości, umieszczona na niej antena ma 118 metrów. W wieży znajduje się platforma widokowa z kawiarnią. Platforma może obracać się wokół własnej osi i obrót ten trwa około 30 minut. Następnym razem postaramy się tam wypić kawę
To już koniec naszej relacji.